Nowy Rok - KIEDY GO OBCHODZONO

Hucznie obchodzimy Nowy Rok 1 stycznia. Czy zawsze tak było? Czy to jest naturalne, by przełom roku pojawiał się w środku zimy, dzieląc ten zimny czas na połowę? Jeśli ktoś ma wątpliwości, to słusznie. Nie jest to naturalny podział a co za tym idzie dawniej obchodzono ten czas kiedy indziej. Równie hucznie, nawet w dosłownym znaczeniu, bowiem strzelano z batów, hałasowano kołatkami ale też miały miejsce inne zwyczaje, których część zachowaliśmy do dzisiaj ale pojawiają się one przy zupełnie innej okazji. Zacznijmy jednak od daty. Nowy Rok obchodzony jest na całym świecie. Człowiek potrzebował nadać czasowi ramy, zamknąć go w jakichś cyklach. Jednak dostosowywał go do pewnych zmian zachodzących w przyrodzie. To ona, Matka Natura, mówiła nam kiedy many przełomy, jakie są znaki szczególne, dzięki którym mogliśmy jako ludzie określać zmiany. Stąd prosty wniosek, że prawdopodobnie był to inny czas, a przynajmniej nieco inny, w zależności od strefy klimatycznej. I tak właśnie było. Tak więc np. Egipcjanie i Majowie żyjący w podobnej strefie klimatycznej, zaczynali rok także w podobnym czasie a był to lipiec! Jego druga połowa, gdyż w Górnym Egipcie był to 19 lipca, bliżej Morza Śródziemnego kilka dni później, zaś Majowie obchodzili go 26 lipca. Kiedy więc zaczynał się Nowy Rok naszych przodków? Oczywiście wiosną. Zima, jako czas „śmierci” czy „snu” przyrody, stanowiła koniec a nie początek. To wiosna budząc ziemię, budziła naszych przodków do działania. Radowali się oni tym, że będą mogli wyjść w pole, obsiać i przy dobrym roku, zbierać plony. Tę swoją radość objawiali obrzędami, takimi jak np. topienie lub palenie albo i to i to, czyli najpierw podpalenie a potem utopienie płonącej Marzanny, czy kolędowanie, które wbrew pozorom nie jest wcale chrześcijańskie w swej pierwotnej postaci. O symbolice tychże zwyczajów napiszę innym razem. Skąd więc ten 1 stycznia? I nie, wcale nie chodzi tu o wejście chrześcijaństwa, jak pewnie niektórzy z was przypuszczali. To skutek zwiększonej wiedzy naszych przodków o astronomii, oraz według mnie, postępującej już od starożytności urbanizacji, w której nie liczył się jak dawniej cykl zbiorów, bo powstawały spichlerze mające na celu uchronienie mieszkańców od przednówka. Oczywiście ta kwestia długo szwankowała ale to osobny temat, natomiast na pewno dla możniejszych była w miarę przyzwoitym zabezpieczeniem a to oni a nie gmin, zawiadywał kalendarzem. A co z wiedzą? Otóż już w starożytności zauważono błąd w kalendarzu, który był oparty na miesiącu księżycowym. I tak po poprawkach cesarz rzymski Juliusz wprowadził nowy kalendarz solarny, który zaczął przyjmować się na całym obszarze Morza Śródziemnego. Znamy ten kalendarz do dzisiaj- jest to kalendarz Juliański.

A pojawił się w nim jeden nowy miesiąc – styczeń. Cesarz więc nakazał pierwszy dzień owego miesiąca ustanowić początkiem roku. I tyle. Ciekawostką jest fakt, że w Egipcie przez pewien czas, funkcjonowały dwa początki roku. ten pierwotny, zgodny z wylewami Nilu, czyli lipcowy i ten Juliański z kalendarza juliańskiego. A wszystko to miało miejsce około 45 r.p.n.e. Mam nadzieję, że zaciekawiła was ta opowieść. Jeśli tak, przekażcie ją innym. Dosiego Roku!

Pamiętajcie, że informacje o najnowszych spotkaniach z baśnią znajdziecie na stronie Galeony Baśni

Komentarze

  1. Wolałbym obchodzić nowy rok wiosną, bo ją lubię bardziej niż zimę i żeby zamiast hałasu ustalił się zwyczaj ciszy, świętowanie ciszą. W naszym świecie jej właśnie brakuje. Hałasu mamy za dużo, a teraz przez niego cierpią i zwierzęta i ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo. Wolałabym wiosna, ale cóż, ustalono inaczej. Ja się nie dziwię że dawniej mówiono o tym ile ktoś ma wiosen a nie lat. Miło, że zajrzałaś :) Dziękuję.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty