Ferie z Galeonami Baśni
Dom Kultury Kalina. Ferie z Galeony Baśni. Tematem przewodnim spotkania była Baba Jaga.
Zabawy ruchowe, baśnie i na koniec budowa domku Baby Jagi, to atrakcje, które przygotowałam. Jak widać na zdjęciu, dzieciaki z chęcią rzuciły się do pracy.
Zabawy ruchowe nieomal nie rozniosły budynku, tak spragnione ruchu było towarzystwo. Przyznam szczerze- ledwo nad tym żywiołem panowałam. Udawało się, ale już sobie myślałam, że opowiadanie baśni to ja im jednak daruję, bo nic z tego nie wyjdzie. Nie uciszą się i nie wysłuchają. Postanowiłam wyrzucić ten punkt programu. Jednak jak to bywa podczas organizowania warsztatów dla dzieci, kiedy trzeba reagować na bieżąco i dostosowywać elastycznie program, życie postanowiło inaczej. Podczas moich zajęć przypadała przerwa na drugie śniadanie. W pewnym momencie spostrzegłam, że część zjadła, a część jeszcze dopiero w połowie. Ci , którzy zjedli zaczęli się nudzić, biegać, przeszkadzać innym. Aby to jakoś opanować zaczęłam rytmicznie uderzać w bębenek, usiadłam i rozpoczęłam opowieść. Samą mnie zdziwiło to, jak się zasłuchali. Dołączali do mnie stopniowo w miarę narastania akcji, aż na koniec tylko dwie osoby na 30stkę, siedziały na krzesłach, niemniej tak samo zanurzone w baśni jak reszta. Gdy skończyłam, dzieci poprosiły o jeszcze jedną. Byłam kompletnie zaskoczona! Grupa, która przed chwilą szalała łażąc nieomal po ścianach, siedzi cichutko i wpatruje się we mnie 30stoma parami oczu, wygłodniałych baśni.
Niestety nasz czas dobiegał końca a przed nami była jeszcze budowa domku. Ten ostatni element warsztatów z Babą JAgą osłodził im brak kolejnych opowieści. Pożegnał mnie krzyk pełen zapały- Było WSPANIALE! Nie powiem, zrobiło mi się przyjemnie. :) A domek powstał- marzenie!
Więcej zdjęć i informacje o spotkaniach można znaleźć na stronie Galeonów Baśni oraz na fanpagu
Zabawy ruchowe, baśnie i na koniec budowa domku Baby Jagi, to atrakcje, które przygotowałam. Jak widać na zdjęciu, dzieciaki z chęcią rzuciły się do pracy.
Zabawy ruchowe nieomal nie rozniosły budynku, tak spragnione ruchu było towarzystwo. Przyznam szczerze- ledwo nad tym żywiołem panowałam. Udawało się, ale już sobie myślałam, że opowiadanie baśni to ja im jednak daruję, bo nic z tego nie wyjdzie. Nie uciszą się i nie wysłuchają. Postanowiłam wyrzucić ten punkt programu. Jednak jak to bywa podczas organizowania warsztatów dla dzieci, kiedy trzeba reagować na bieżąco i dostosowywać elastycznie program, życie postanowiło inaczej. Podczas moich zajęć przypadała przerwa na drugie śniadanie. W pewnym momencie spostrzegłam, że część zjadła, a część jeszcze dopiero w połowie. Ci , którzy zjedli zaczęli się nudzić, biegać, przeszkadzać innym. Aby to jakoś opanować zaczęłam rytmicznie uderzać w bębenek, usiadłam i rozpoczęłam opowieść. Samą mnie zdziwiło to, jak się zasłuchali. Dołączali do mnie stopniowo w miarę narastania akcji, aż na koniec tylko dwie osoby na 30stkę, siedziały na krzesłach, niemniej tak samo zanurzone w baśni jak reszta. Gdy skończyłam, dzieci poprosiły o jeszcze jedną. Byłam kompletnie zaskoczona! Grupa, która przed chwilą szalała łażąc nieomal po ścianach, siedzi cichutko i wpatruje się we mnie 30stoma parami oczu, wygłodniałych baśni.
Niestety nasz czas dobiegał końca a przed nami była jeszcze budowa domku. Ten ostatni element warsztatów z Babą JAgą osłodził im brak kolejnych opowieści. Pożegnał mnie krzyk pełen zapały- Było WSPANIALE! Nie powiem, zrobiło mi się przyjemnie. :) A domek powstał- marzenie!
Więcej zdjęć i informacje o spotkaniach można znaleźć na stronie Galeonów Baśni oraz na fanpagu
Komentarze
Prześlij komentarz