Warsztaty El-Nitive

Wróciłam z Poznania naładowana pozytywną energią i nowymi opowieściami. Bardzo lubię te nasze poznaniowe warsztaty. Poprzednio z grupy Baśnie Właśnie, przed Nocą Opowieści a teraz organizowane przez stowarzyszenie Jeden Świat 
 z Marconio Vázquez (Miasto Meksyk). Nie tylko pełne są nowych wrażeń, nowych umiejętności z nowych, ciekawych osób, ale też za każdym razem powstaje tam jakaś tylko nasza, warsztatowa opowieść. I one są zaskakujące i bardzo ciekaawe!


Opowieść która powstała tym razem narodziła się z z autentycznego zdarzenia. 
Otóż grupa przyjaciół zwiedzała sobie wybrzeże w okolicach Sopotu. Utrudzeni całodniową wędrówką szlakami nadmorskich cudów postanowili zajść w jakieś miłe miejsce i się czegoś napić. Idąc sopockim deptakiem zauważyli sympatycznie wyglądającą herbaciarnię. Każdy podróżnik wie, że łyk mocnej, aromatycznej,  gorącej,  dobrze zaparzonej herbaty jest nieoceniony po trudach dnia, nawet równie gorącego co owa herbata.
 Weszli, z przyjemnością ujrzeli na półkach słoje pełne herbacianych liści o najróżniejszych kompozycjach smakowych. Zapowiadała się duchowo cielesna uczta. Wybrawszy stolik usiedli i sięgnęli po kartę by z owych kilkudziesięciu możliwości wyłonić dla siebie tę jedną, tę, która zatrzyma wzrok i zapowie się jakimś intrygującym akcentem. Ich węch wyczuwał nieomal te aromaty opisane na stronach. Ich kubki smakowe już cierpły wychodząc na spotkanie wypatrzonego naparu.Wreszcie decyzje zostały podjęte a kelnerka przywołana. 
- Poprosimy herbaty - zaczęła jedna z kobiet szykując się do wymienienia jakiej.
- Przepraszam najmocniej - zaszemrała spuszczając oczy kelnerka - ale nie mamy herbaty.
Z zaskoczenia przez chwilę nie mogli złapać oddechu, wreszcie ktoś, kto się z tym uporał, wykrztusił:
- A co macie?
- Kawę.  
Blady strach padł na wszystkich przy stoliku. Każdy z nich bowiem słyszał przepowiednię wyroczni Delfickiej, że kiedy na deptaku w Sopocie w herbaciarni nie będzie herbaty, tylko kawa to na ziemię nadejdzie zagłada. Gdyby nie to, że siedzieli to pewnie by usiedli, bowiem nogi zrobiły im się jak z waty. Nagle ktoś wykrzyknął, wlewając otuchę w serca:
- Jest jeszcze nadzieja! Powiedziano bowiem, że jeśli nad miastem przefrunie trzygłowy smok i zanurzy ogon w morzu, nieszczęście odwróci się.
Wybiegli przed herbaciarnię z rozbudzoną nadzieją, unieśli głowy i wpatrywali się w niebo ciągnące się pięknym, czystym błękitem aż po horyzont. Rozglądali na wszystkie strony, bo nie wiadomo, z której miałby nadlecieć. A może chociaż jakaś z chmur ma kształt trzygłowego smoka? Przecież słowa wyroczni można interpretować niekoniecznie dosłownie. Chmura może być smokiem. Jednak żadnej chmury, tym bardziej przypominającej smoka nie było. żal wezbrał w sercu przyjaciół i zaczęli szlochać. Łzy lały im się po policzkach, brodach, skapywały na trotuar, wpadały do butów, płynęł, wzbierały i tak powstała herbata o smaku łez 
:))
KOCHANI ! Dziękuję Wam za tę cudną opowieść!




Komentarze

Popularne posty