Opowiadanie na żywo czy komputerowa kreacja?

                Szkoła podstawowa nr 23 w Poznaniu. Baśnie nie takie łatwe, bo pochodzące z Japonii i wybrane te nie tylko z wartką akcją ale i spokojniejsze,  nie przygodowe ale refleksyjne. Przynajmniej niektóre. Można by więc oczekiwać, że trudno będzie skupić uwagę dzieciaków, skoro, jak wokoło się słyszy, przyzwyczajone są do komputerów i szybkiej akcji filmów, do krótkich tekstów panujących wszędzie w Internecie, kodów bardziej obrazkowych niż słownych. A jednak! Nie miałam z tym żadnych problemów.
 Jak wszystkie młode istoty w przyrodzie nie zawsze usiedzą w miejscu, czego chcielibyśmy my dorośli. Nie znaczy to jednak, że nie potrafią. I nie  umieją. Potrafią, umieją i chcą. Ponieważ w ich chłonnych umysłach jest miejsce i na żywą opowieść i na film i na grę  komputerową, ale i na grę fizyczną. W czym mocniej zasmakują to zależy trochę od nas dorosłych a trochę od ich temperamentów i zainteresowań. Ale na pewno potrafią wszystko zgrabnie łączyć. Jeśli tylko damy im szansę.
       My dorośli, nie mamy takich doświadczeń. Jedni wychowali się jeszcze, kiedy komputery raczkowały i dlatego nie rozumieją ani podzielnej uwagi obecnego pokolenia, ani tego, że takie różne światy są możliwe do połączenia. Drudzy wychowali się w czasie "zachłyśnięcia się" komputerami. Wtedy słowo mówione także straciło moc. Ale ono ją straciło tylko na chwilę. I bardziej dlatego, że to dorośli o nim zapomnieli. Kiedy zaś przypomnieli sobie o nim. Kiedy zaś zaczęli czytać dzieciom, kiedy zaczęli opowiadać, okazało się, że świat wirtualny one świetnie godzą z realnym.  Zanurzenie w nim nie jest równoznaczne z tym,  że dzieci gorzej przyswajają historie opowiadane im realnie.
       Dzieci chcą dotykać nie tylko ekranu, ale i gier planszowych, szachów czy warcabów rozstawianych na planszy i odbieranych dotykiem, kart książek, bo one rozumieją, że nic nie zastąpi szelestu kartki i zapachu druku. Chyba, że to my je zniechęcimy. Uwielbiają czytać w Internecie bo tam jest ciekawie. I nie chodzi o to, że kolorowo czy krótko i są książki, w których wszystko się rusza. Raczej chodzi o to, że treści są doroślej podane.
         Ze zgrozą od kilku lat patrzę na to co się dzieje w księgarniach i na półkach bibliotek. Jak dzielimy lektury na coraz mniejsze przedziały wiekowe, zubażając tym bardzo rozwój naszych młodych czytelników. A potem dziwimy się, że nie chcą czytać albo, że czegoś nie potrafią, czegoś co my umieliśmy w ich wieku. No ale to temat na osobny wpis.

Teraz jeszcze tylko przypomnę że o tym uważnym słuchaniu pisałam także już tutaj, więc tak jakby zjawisko mi się potwierdza. Dzieci potrafią słuchać opowieści, żyć opowieścią i aktywnie w niej uczestniczyć. Opowiadajmy więc jak najczęściej!

A najbliższe spotkanie już niedługo. Jak zwykle informacje są na stronie Galeony Baśni
oraz na fanpagu

Komentarze

Popularne posty