Komunikacja- czy i gdzie się przydaje sztuka opowieści? Zobacz!
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu”
Zastanawiacie się czasem czy warto pójść na warsztaty opowieści?
Ten artykuł pomoże w decyzji. Zapraszam.
Uczyć się opowiadać?-
Bez sensu?
Każdy z nas ciągle coś do kogoś mówi. Nie raz, nie dwa
przekrzykujemy się w gronie znajomych opowiadając co nas spotkało dobrego czy
złego, anegdotki, żarty. Robimy to zarówno podczas spotkań rodzinnych przy
grilu jak i podczas przerw w pracy, spotykając się na kawie ze znajomymi.
Po prostu ciągle. poprzez mowę, tak samo jak przez gesty, wyrażamy siebie. Chcemy
aby drugi człowiek nas usłyszał, zauważył.
Gdybyśmy nie chcieli to byśmy siedzieli cicho, czy nie tak? Jak
mysz w kącie, a zwykle gadamy. Dzielimy się informacjami różnego rodzaju i na
pewno chcemy być i zrozumiani, i wysłuchani z uwagą i z chęcią.
Jednocześnie kiedy mówię o tym, że warto uczyć się sztuki opowieści większość ludzi uważa, że nie jest im to potrzebne.
Dziwne, prawda?
Znacie na pewno osoby, które gadają i gadają a jednocześnie trudno się ich
słucha pomimo, że mają może ciekawe treści do przekazania.
Byłam świadkiem,
podczas jednego z moich rejsów, jak pewien pasjonat historii, z ogromną wiedzą,
nieustannie był uciszany przez załogę - to na pewno ciekawe ale nas to nie
interesuje!
Pomyślicie, że to nieuprzejme? Na pewno. Mnie nie raz było głupio słuchać
takich słów, choć nie byłam tym chłopakiem. Próbowałam oponować i starałam się
słuchać, chociaż ja ale trzeba przyznać, że rzeczywiście kiedy zaczynał mówić,
człowiek automatycznie ziewał! A przecież historia naprawdę może być
fascynująca! Pamiętam jak mi go było żal, bo czułam, że nie chciałabym aby mnie
ktoś tak traktował, że to na pewno przykre, zwłaszcza gdy mówią to dobrzy
znajomi, od których się chce usłyszeć coś miłego. Jednocześnie rozumiałam tych
ludzi. To rzadki przypadek, gdy znajomi mówią bezpośrednio, zwykle po prostu
albo nie słuchają i mamy wrażenie, że mówimy do ściany, albo zmienią zręcznie
temat albo w skrajnych przypadkach, zaczną nas unikać.
Zwłaszcza, że ja tu dotknęłam tylko absolutnie marginalnej
sprawy jaką jest życie prywatne. Dużo ważniejsze jest, że sztuka opowieści,
umiejętne wyławianie najważniejszych rzeczy z naszej historii, potrzebna jest nam w pracy!
(fotografia autorstwa Jerzego Doroszkiewicza)
Na przykład w pracy nauczyciela, który chce przykuć uwagę uczniów. Jak w
młodszych klasach oraz w przedmiotach humanistycznych jest może łatwiej, o tyle
w ścisłych, trzeba się natrudzić. A co, gdyby tam także wykorzystać sztukę opowieści?
Niemożliwe? A co jeśli możliwe? Pisałam o tym w zeszłym roku artykuł do jednego
z pism nauczycielskich.
Może nie każda lekcja da się opowiedzieć ciekawie i
zapierająco dech ale myślę, że gdyby choć kilka to ułatwiło by pracę i kontakt
z dziećmi, czy mam rację? Myślę, że mam, a moje doświadczenie to potwierdza.
Gdzie jeszcze, w jakim innym zawodzie przyda nam się sztuka opowieści? W każdym!
Podczas zebrań, kiedy prezentujemy swoje zdanie. Przy prezentacji, jeśli czasami takie robimy. Kiedy chcemy przekonać do swojej wizji kolegów i koleżanki. Nawet jeśli to przestawienie biurek, mające na celu usprawnić nam pracę. Gdy potrafimy dotrzeć ze swoim przekazem, to unikniemy kłótni, szarpaniny słownej, przepychanek!
Mnie już taka rzecz zachęciłaby do pochylenia się nad tematem opanowania tej umiejętności. A to jeszcze nie wszystko.
Nie masz zebrań, nie masz kolegów i koleżanek, bo prowadzisz własny biznes i
myślisz, że ciebie nauka opowiadania nie dotyczy? Ale klientów musisz pozyskać,
prawda? Czy czasem nie dziwiło cię, że ty brniesz pod górę z informacją chociaż
masz dobrej jakości towar a ktoś może niekoniecznie ma gorszy towar od ciebie
ale też nie jakoś niesamowicie lepszy i u niego ludzie się tłoczą? Pewnie
włożył kasę w reklamę, myślisz. A co, jeśli nie? Jeśli po prostu on umie
pięknie opowiadać o tym co robi? O swoim towarze? i na dodatek robi to
wyraźnie, jeśli działa audiowizualnie? A ty nawet boisz się kamery?
Ostatnio byłam na ogromnie wartościowym merytorycznie livie ale wiecie co?
Połowy nie dałam rady zrozumieć ze względu na dykcję! Zapominamy często, a może
nawet nie wiemy, że rozmawiając ze znajomymi, oraz ludźmi na żywo, patrzymy im
na usta.
Bardzo często bowiem odczytujemy te mniej zrozumiałe głoski
zarówno z ruchu warg, jak i ze znajomości tematu i rozmówcy.
Spróbujcie przeprowadzić eksperyment w autobusie. Znajdźcie rozmawiającą parę i
nie patrząc na nich wyłówcie co do siebie mówią. Czy nie jest tak, że odruchowo
skierujecie wzrok w ich kierunku? I nagle jakbyście ich lepiej słyszeli? Taki
efekt uzyskacie gdy będziecie mogli obserwować usta.
Robiłam takie eksperymenty dlatego wiem to także z autopsji. Większość z nas
takie czy inne braki komunikacyjne ma.
Nie myślcie, że ja nie miałam, że od początku mówiłam głośno i wyraźnie. Oczywiście, że nie! Ja się tego uczyłam, bo bardzo chciałam być słyszana.
Filmy, na których widać naszą twarz ukrywają często braki, poprzez tę
właściwość – każdy , ale to każdy umie odczytywać z ust. Tylko jeden mniej,
drugi więcej. Zróbcie z takiego video podcast a okaże się, że wiele osób powie,
by trochę podkręcić głos.
Jednak tu weszłam nieco w dygresję dotyczącą wyraźnej mowy, niemniej łączącą
się mocno z naszym tematem.
Wracając do samej opowieści i umiejętności jej tworzenia a
także przekazywania, to przydaje się jak już pisałam w biznesie i to każdym,
wszędzie tam gdzie szukamy klienta.
Umiejętność tworzenia opowieści pomaga także podczas szukania pracy lub
starania się o wyższe stanowisko. To jak się pokażemy, czy w bezpośredniej
rozmowie, czy poprzez list motywacyjny to w dużej mierze ponad połowa sukcesu.
Jedna z członkiń warsztatowej grupy do której należę (w biznesie nazywają się one mastermind) jest przewodnikiem muzealnym. Dołączyła bo chciała być lepsza w tym co robi. Pewnego dnia przyszła nam podziękować. Jej szefowa sama zauważyła ogromny postęp w jej sposobie oprowadzania wycieczek i dała jej premię. Koleżanka stwierdziła, że dołączenie do naszej grupy to była jedna z najlepszych decyzji w jej życiu nie tylko zawodowym. Myślę, że to mówi samo za siebie.
Pamiętacie CV Krzysztofa Jakóbika? To, w jaki sposób starał
się dotrzeć do Lady Gagi? Znacie te historie?
Jak nie to pokrótce w tym akapicie je opiszę, jak znacie, możecie przejść
niżej.
Otóż szukając pracy, znany obecnie z wywiadów „20m2” Krzysztof Jakóbik sięgnął do zasobów
wyobraźni. Chciał zwrócić na siebie uwagę - bo właśnie tak się dostaje pracę -
pracodawca musi nas zauważyć a potem się zaciekawić. On wydrukował swoje CV na
plakacie, który powiesił w centrum Warszawy.
Kiedy chciał aby do swojej kawalerki zaprosić taką personę jak Lady Gaga wiedział, ze nie wystarczy napisać
do menagera. Wszak on, jakiś tam dziennikarz z Polski się kompletnie nie liczy!
Dlatego znowu postawił na spektakl podczas koncertu ale taki aby nie
przeszkadzać w koncercie jednak być widocznym. Ogromny transparent z napisem,
że on chce ją do swego programu, ileś baloników.. Całe show. Ta historia
skończyła się jedynie zdobyciem autografu ale jednak do piosenkarki podszedł
jako jeden z niewielu. Jeden z celów osiągnął - został zauważony a jego
starania docenione.
Nie chodzi oczywiście aby każdy z nas działał na taką skalę, chodzi o ideę. Aby
to zobrazować przedstawię przykład jednej z akcji Bartka Popiela, którego
szkoleń słucham i którego śledzę z wielkim zapałem, mogę polecić bo tworzy
bardzo wartościowe rzeczy. Pewnego razu napisał, że poprowadzi osobiste
konsultacje z osobą, która zostawi pod artykułem komentarz z uzasadnieniem
dlaczego właśnie on ma dostać te darmowe porady do swego biznesu.
Każdy coś tam pisał, jeden więcej, drugi mniej. a jedna osoba stworzyła
specjalną stronę na której podała powód dla którego porada ma trafić właśnie do
niej. I umieściła ten link w komentarzu.
I wiecie? Nawet nie chodzi o treść, jaka się znalazła na tej stronie - ja jej
nawet nie pamiętam, ale o fakt zadziałania i na wyobraźnię – ciekawe co tam
jest w tym linku, i na emocje- musi człowiekowi naprawdę zależeć, skoro zadał
sobie taki trud.
To co sprzedali oboje i Krzysztof i ta osoba to właśnie opowieść.
Podałam przykłady wizualnych opowieści ale to obrazuje, mam nadzieję fakt, że
dobrze podana historia jest dużo więcej warta i lepiej zauważana i oceniona.
Nasze codzienne opowieści w domu i w pracy wystarczy lekko podszlifować
odpowiednim słowem, przerwą w odpowiednim miejscu, dobrą dykcją i ciekawą
modulacją oddającą emocje, różnorodną modulacją, a nasze historie staną się
widoczne i zyskają uwagę słuchaczy.
Codziennie, wiele razy dziennie, sprzedajemy nasze opowieści innym. Warto aby były to dobre opowieści. Warto być wysłuchanym i chociaż psychologowie uczą, że powinniśmy dzisiaj nauczyć się słuchać, to ja uważam, że dużo łatwiej będzie nam słuchać, kiedy wszyscy także nauczymy się mówić swoje historie w sposób interesujący. Gdyż mając pewność, że umiemy przyciągnąć uwagę słuchacza, będziemy mniej pragnąc wysłuchania i wypowiedzenia się za wszelka cenę, a wtedy łatwiej nam będzie też skupić się na innych historiach, na tym co mówią nam ludzie wokoło. Pewność własnego przekazu, daje przestrzeń na słuchanie innych.
Opraw swój przekaz w piękne ramy opowieści!Artykuł jest pierwszym z cyklu o sztuce opowiadania, jak się jej nauczyć.
Powstał dzięki stypendium Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu 2021
Bardzo dobry artykuł. Ja np. zauważyłam, że patrzę innym na usta. Nawet jak oglądam jakiś film z lektorem i nie zrozumiem co powiedział (bo lektora nie widać) to cofam scenę i wsłuchuję się zamiast w lektora to w aktora i angielskie słowa które on wymawia, patrząc jednocześnie na jego usta i wtedy zaskakuje i wiem co powiedział. Zgadzam się Edytko ze wszystkim co tutaj napisałaś. Sama mam problem z mówieniem bo zawsze mam wrażenie, że inni nie będą mnie chcieli słuchać a z drugiej strony mam duże pragnienie dzielić się różnymi informacjami i być wysłuchana. Pamiętam, że od dziecka mam problem z mówieniem przy ludziach. Zawsze byłam nieśmiała i byłam "przekrzykiwania" przez innych. Może gdybym nauczyła się dobrze opowiadać to nabrałabym pewności siebie a ludzie nagle zaczęliby czekać na moje opowieści 🤔
OdpowiedzUsuńMoniko dziękuję za komentarz <3 Myślę, że tak, że ucząc się sztuki opowieści mogłabyś i przełamać blokady i ludzie zaczęli by słuchać Twoich historii. Ja kiedyś byłam także osobą nieśmiała- z tych niewidzialnych :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzy jednak na pewno będziemy chcieli słuchać, gdy nauczymy się opowiadać? Myślę, że nie.
OdpowiedzUsuńZnów będziemy słuchać siebie i zachwycać się swoją mową i pochwałami innych. Reszta
nas nie zainteresuje. Żeby umieć słuchać, trzeba się uczyć słuchania, nie opowiadania.
Jednak ci wszyscy, którzy chcą opowiadać, powinni uczyć się opowiadania
i ta umiejętność na pewno się im przyda.
Ja nie widzę siebie jako gawędziarza, więc uczyć się opowiadać nie będę.
Pewnie by się przydało w tym, czy w tamtym, ale tego nie czuję. Po co mam się zmuszać
do czegoś, czego nie czuję?
Nie masz racji. Dobry opowiadacz to ten,który także zbiera opowieści. Widzę po sobie, że jak kiedyś koniecznie chciałam do każdej dyskusji wrzucić swoje 3 grosze, o ile nie milczałam ale zwykle tylko dlatego, że nie nadążałam się wtrącić, tak teraz nie muszę się odzywać.
UsuńOdzywamy się i wyrzucamy z siebie swoje historie dlatego, że boimy się , że nikt ich nie chce, nikt nie usłyszy. Za wszelką cenę chcemy być widziani.
Kiedy nauczysz się opowiadać, zdobywasz pewność, że masz coś wartościowego to raz, dwa, że masz umiejętność, trzy, jak już opowiadasz to czujesz się słuchana. To powoli wycisza tę gorączkową chęć wyrzucania słów. Zaczynasz woleć słuchać .
Tak to działa.